piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 13.

Przywódca zaczął się budzić. Ciągle przewracał się z boku na bok, jednak wciąż nie otwierał oczu.
Do jego uszu zaczęły docierać jakieś ciche słowa
- To wasz koniec... i nic ani nikt tego nie zmieni, były smoku Wiatru.
Chłopak usłyszawszy to poderwał się do pozycji siedzącej, jednak nie zdążył zauważyć patelni którą zapewne Kimiko zawiesiła na wypadek jego próby wstania.
-Co to?!
Uderzywszy w ów przedmiot Raimundo złapał się za poszkodowaną twarz,zaczął pomału rozmasowywać obolały nos. Jednak momentalnie zaprzestał tej czynności, gdy zauważył, iż nikogo nie ma w pobliżu, rozejrzał się po pokoju, ale nie dostrzegał żadnej żywej duszy.
-Kimiko ma przechlapane, za tę patelnię...
Smok Wiatru jeszcze tak przez chwilę bezcelowo rozglądał się po swoim pokoju, a potem zwrócił uwagę na lusterko wystające z jego plecaka. Podniósł się na nogi a następnie ruszył do przedmiotu, wyjął je z kieszonki i zaczął się w nim przeglądać.
-Nieźle mnie ta nowa od Chase'a poobijała, jeszcze trochę i było by po mnie.
Raimundo dopiero zdał sobie sprawę z powagi jego stanu, gdy zdjął bandaż z czoła.
Na całej długości widniała dosyć głęboka rana, która niezbyt dobrze wyglądała, zresztą z dłońmi było podobnie. Jednak nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, gdyż zaczął doskwierać mu głód.
-Brururu..już, już panie żołądku..zaraz idziemy coś przegryźć...
Chłopak odłożył lusterko i zaczął się kierować do wyjścia z pokoju, lecz po kilku krokach przewrócił się na ziemię.
-Panie żołądku...chyba będzie mały kłopot z jedzonkiem...
Smok Wiatru domyślał się, że sam nie dotrze nawet do kibelka, a co dopiero do jadalni.
Obrócił się na plecy i zaczął się przyglądać szaremu sufitowi z drewnianą konstrukcją, przy okazji mówiąc do siebie:
- Narobiła mi bigosu. Już wolałbym walczyć z Youngiem niż z nią... eh... ale pech.
Przywódca podniósł się i zrezygnowany chciał wrócić na matę, robiącą za łóżko, ale przez jego gapowatość potknął się o jakiś przedmiot na ziemi i znów wylądował na podłodze.
-Głupie graty, chyba powinienem tu kiedyś posprzątać...
Chłopak po raz kolejny podniósł się na nogi, obrócił się żeby zobaczyć przez co tym razem się o mało co nie zabił. Ów przedmiotem była włócznia guan, którą otrzymał w prezencie od Mistrza Mnicha Guana.
-No..to już wiem jak dotrzeć do lodówki.
Raimundo podniósł broń i użył jej jako laski do podpierania,bardzo wolnym krokiem wydostał się z pokoju i zaczął kierować w kierunku jadalni. Przechodząc obok wejścia do pokoju Kimiko zatrzymał się aby sprawdzić czy śpi, zazwyczaj wchodził bez pukania lecz tym razem sobie darował i dalej kontynuował wędrówkę ciemnymi korytarzami.
Idąc tak w ogarniającym go mroku zaczął odczuwać jakieś dziwne wrażenie, jakby ktoś go śledził, starał się na to nie zwracać uwagi, lecz w pewnym momencie znów słyszał czyjś głos który wydobywał się z każdego kierunku.
-Już po was...
-Nie opieraj się...
-Na nic twoja siła..
-Zginiesz!...zginiesz!!
Raimundo dalej szedł lecz w jego oczach był lekki strach, żadko u niego nie spotykany, w oddali widział palące się światło w kuchni co znaczyło że ktoś tam jest.
Schował się w bezpiecznej odległości za dosyć dużą donicą i starał się dojrzeć kogoś w jadalni, nagle i niespodziewanie ktoś złapał go z tyłu za ramie.
Smokowi Wiatru zjeżyły się włosy ze strachu, odskoczył na bok i przewrócił się na ziemię, Osoba zadała Chłopakowi pytanie...
-Raimundo, co tutaj robisz o tak późnej godzinie?
Przywódca usłyszawszy znajomy głos spojrzał na osobę która przed nim stała.
-Przepraszam Mistrzu Fung,nieco zgłodniałem i zamierzałem coś przegryźć.
Fug wziął chłopaka pod ramię i pomógł mu się podnieść.
-Wiesz że nie możesz się ruszać w takim stanie, jesteś osłabiony i mocno poobijany...
Przywódca wciął się w zdanie Mistrza.
-I niech Mistrz nie zapomni dodać że głodny...tak dla sprostowania.
Opiekun zerknął kontem oka na Smoka Wiatru, patrzył na jego wyraz twarzy który wyrażał smutek i żal.
-No dobrze,już dobrze, idź ale w drodze powrotnej przyjdź do sali medytacji.
Chłopak mocno ziewnął, jednocześnie przeciągając się.
-Czy to nie możemy odłożyć? najlepiej na przyszły miesiąc?
Fung srogim wzrokiem obdarzył nastolatka, zaś Raimundo na widok jego wzroku wolał już nic nie mówić.
 -A zresztą mam trochę wolnego czasu..tak więc przyjdę Mistrzu.
Smok Wiatru zaczął się kierować do kuchni,przy okazji mruknął pod nosem...
-Ale sztywniak ostatnio się z niego zrobił.
W tym momencie Mistrz Fung zwrócił uwagę Przywódcy, jednocześnie eksponując w swej dłoni Muszlę Telepatii.
-Ehm..Raimundo?
Chłopak widząc w ręku Mistrza ów Shen Gong Wu zaczerwienił się jak burak. .
-Przepraszam Mistrzu Fung.
Smok Wiatru wparowawszy do kuchni przygotował małą przekąskę, lecz niezbyt chciało mu się posprzątać i pozmywać naczynia po sobie, miał już chęć powrócić do przytulnego łóżka lecz musiał odwiedzić Funga w sali medytacji...
-Mógłby mi darować tą nasiadówkę..
Raimundo zapukał we framugę drzwi,po otrzymaniu odpowiedzi ruszył w kierunku mistrza.