wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 25. Cz. 8.

Sala była bardzo wszechstronna.  Z łatwością mógłby się tam zmieścić cały Xiaoliński klasztor i mury otaczające go. Jej wnętrze było usłane przepięknymi, złotymi zdobieniami na ścianach, suficie i wszystkich 18 kolumnach które pełniły rolę podtrzymywania stropu. Wypolerowana na wysoki połysk posadzka w całości wykonana z ciemnej barwy marmuru iluminowała gwieździste niebo. Na środku sali został ułożony jasno fioletowy dywan ze złotymi obramowaniami. Wiódł on od drzwi wejściowych aż na drugi koniec tego pomieszczenia. Ściany pokoju także były wykonane z marmuru, jednakże ten nie miał połysku. Po obu stronach pokoju zostały ustawione najprzeróżniejsze automaty do gier i inne rozrywkowe sprzęty. Cztery wielkie stoły do bilardu w pełni przygotowane do rozgrywek, dwa mini boiska do koszykówki. Dwa boiska do futbolu, tor dla deskorolek, boisko służące do gry w hokeja, specjalny spływ do mini surfingu i wiele, wiele, wiele innych ciekawych, rozrywkowych zabawek mających na celu uprzyjemnienie wolnego czasu ich właściciela.
Kimiko i Mały Rai podążali wytyczoną przez gładki materiał drogą aż na drugi koniec sali. Dookoła dwójki rozchodziły się przeróżniste dźwięki wydobywające się z uruchomionych gier. Na prawie każdym z ekranów były wyświetlane najlepsze uzyskane wyniki przez graczy. Ku zdziwieniu dziewczyny były pokazywane tylko i wyłącznie wyniki z podpisem ,,Raimundo Win"
Idąc dalej naprzód Smok ognia dostrzegła trzy stojące w rzędzie gry o nazwie ,,Błotne zombie 1, 2 i 3" Niby nic w tym nadzwyczajnego gdyby nie to że jest to ulubiona gra Kimiko i w zasadzie Raimunda.
Tuż obok stał kolejny automat do gry z tym że ten był zatytułowany ,,Xiaolin" Zaciekawiona dziewczyna podeszła do owej, przypominającej pionowy prostokąt maszyny. Na jej bokach znajdowały się wizerunki wszystkich jej przyjaciół. Raimunda, Claya, Omiego, Doja a nawet i Mistrza Funga. Ale także były tam wymalowane postaci z Heylinu: J. Spicer, Wuya, Chase Young.
Japonka nigdy wcześniej nie widziała tak zatytułowanej gry. Ciekawość wzięła górę a prawa dłoń dziewczyny powędrowała do przycisku zasilania i nacisnęła go. Przy okazji Mały Rai podszedł do dziewczyny i z całej siły próbował odciągnąć ją:
- Nie czas na granie... Nie po to tu przyszliśmy!
Smok Ognia nie rozumiała chłopca. Przecież pięć minut przy grze nie zrobi dużej różnicy.
Po krótkiej chwili wyczekiwania gra uruchomiła się a na ekranie pojawiły się wszystkie postacie które były pokazane na bokach maszyny. Dziewczyna wybrała swoją własną postać, kolejnym krokiem było wybranie rodzaju kija bejsbolowego i jego koloru. Kimiko nie rozumiała o co chodzi i na czym w ogóle polega ta gra, mimo to kontynuowała wybieranie ustawień. Wybierając kij natrafiła na pałkę kształtem przypominającą Doja. Ten widok nieco rozbawił dziewczynę:
- Dojo robiący za kij bejsbolowy? Haha!
Japonka ułożyła dłonie na przyciskach przed sobą, zdecydowanym ruchem nacisnęła przycisk START i zaczęła się zabawa. Gra polegała na tym aby uderzać pałką (w tym przypadku Dojem) w okrągłe otwory na planszy z których wystawały podobizny wrogów z Heylinu.
W ciągu trzech minut Kimiko już miała piętnaście uderzeń w Wuyę, sześć trafień w Chasa Younga i dwadzieścia cztery trafienia w Jacka Spicera. Przy uderzeniu kijem, z głośników wydobywał się głos Doja (Au! Ał!) Gra była przezabawna i Smok Ognia mogła by tak grać bez końca wysłuchując bolesnych jęków Doja. Nagle ekran zgasł, gra nie reagowała na kolejne próby uruchomienia:
- Popsułam?!
Jednocześnie obok Kimiko pojawił się Malec który trzymał w dłoni wtyczkę zasilającą od tej gry:
- Widzę że już nie grasz? Tak więc możemy iść dalej?
Japonce ręce opadły na widok uśmiechniętego od ucha do ucha, małego sabotażysty. Złość była na tyle niewielka że Kimiko nie stanęła w ogniu wściekłości. Prawie od razu zrozumiała swój błąd.
Jednak nie powinna była sobie tak po prostu grać mając świadomość że jej celem jest znalezienie przywódcy. Doprowadziwszy się do porządku złapała chłopca za rękę i pociągnęła za sobą:
- Idziemy! Im szybciej go znajdziemy, tym szybciej wrócę tu pograć.
Chwilę potem oboje dotarli do  schodów wiodących ku górze gdzie znajdowało się krzesło wykonane ze szczerego złota. Malec na chwilę przystanął przed pierwszym stopniem i z radością odrzekł do Japonki:
- Jesteśmy na miejscu!
Kimiko nie była tym przekonana, wydawało jej się że to miejsce jest jakby za ciche:
- Skoro mówisz że to tutaj, to gdzie jest Rai?
Chłopiec ponownie złapał dziewczynę za dłoń i pociągnął na pierwszy stopień wołając:
- Raimundo! Bracie!
Jedyne co usłyszała dziewczyna to echo malca, rozbijające się po całej sali:
- Raimundo! Masz gościa!!!
Nagle uwagę Dziewczyny przykuł jakiś potężny huk dochodzący z góry. Dźwięk tłuczonego szkła a potem oddźwięk uderzenia metalu o metal. Krótko po tym dało się słyszeć czyjeś kroki które z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze.