środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 29. Cz 12.

- Hej! Nawet nie próbuj mi tu zasypiać!
Usłyszawszy przytłumiony głos podniosła głowę i z rozmazanego otoczenia próbowała uchwycić zarys Smoka Wiatru. W tym samym czasie uwagę samego przywódcy przykuła czyjaś obecność.
- Proszę... Proszę... A kogóż to moje oczy widzą...
Po całym ciele przywódcy przeszły dreszcze. Jednak szybko to stłumił i ustawił się do walki, osłaniając tym samym dziewczynę:
- Czego chcesz!
Tusz za jego plecami z ciemności zaczęły się wyłaniać dzikie koty które pomału go otaczały.
- Doskonale wiesz czego pragnę... I dostanę to...
Smok Wiatru odruchowo załapał się za przedmiot wiszący na jego szyi zdradzając tym samym wrogowi jego położenie:
- Niedoczekanie twoje!
Wtedy to koty skoczyły na chłopaka prowadzone rządzą krwi. Przywódca nie miał zamiaru przegrać, szybko umknął z drogi tygrysa i korzystając z okazji przywołał swój żywioł:
- Wiatr!!!
Jednak niezbyt precyzyjnie ocenił czas swojego ruchu i został odrzucony kilka metrów do tyłu przez kociego wojownika. Mimo to szybko stanął na nogi i ponownie ruszył na rozpędzoną szarżę. Unikając pierwszych trzech kotów uskoczył w lewo i posłał nokautujący cios znajdującemu się tam tygrysowi. Następnie rozprawił się z kolejnym i kolejnym, każdego z osobna kompletnie wyłączając z walki. Któregoś z kolei chwycił za ogon i przyciągnął do siebie aby chwilę później go wykopać w resztę agresorów.
- Całkiem nieźle jak na śmiertelnika - Odezwał się...  - Ale co powiesz na to?
Jedno pstryknięcie palcami i natychmiast pojawili się nowi... 30 może 40.
Lecz przywódca nic sobie z ich liczebności nie robił:
- Rób co chcesz... I tak nie wygrasz!

Kilkanaście metrów dalej Smok Ognia nie miała pojęcia co się dzieje. Próbowała coś wyłapać z rozmazanego świata, cokolwiek co powiedziałoby jej gdzie jest przywódca. Resztkami sił próbowała skoncentrować wzrok przed sobą żeby choć na chwilę się rozejrzeć:
- Aaaa!!! Aaa!! Puszczaj!!! Nieee!!!
To zadziałało na Kimiko jak kubeł lodowatej wody:
- Raimundo?
Nie otrzymała odpowiedzi a jedynie kolejne krzyki które równie szybko zamilkły.
Poczuła jakby serce jej na chwilę stanęło i zaczęło podchodzić do góry niczym ostry kamień... Przerażona obróciła się na lewy bok i zaczęła czołgać w stronę z którego po raz ostatni usłyszała przywódcę. Najczarniejsze wizje zaczęły nachodzić dziewczynę, próbowała za wszelką cenę znaleźć przywódcę ale nic nie mogła dostrzec:
- Na litość boską odezwij się!
Cisza... Kompletna cisza w którą wkomponowały się spadające krople deszczu. Mimo to nie zrezygnowała i dalej ciągnąc po ziemi zranioną nogę szukała Brazylijczyka. Dopiero po minucie do jej uszu zaczęły docierać czyjeś kroki i rozbryzgującą się pod nimi wodę. Owa osoba w końcu znalazła się nad Japonką która odruchowo uniosła głowę ku górze. Napastnik przez krótką chwilę stał i patrzył na zdezorientowanego Smoka Ognia:
- Czas wreszcie wytępić to robactwo...
Uniósł on coś na kształt włóczni aż pod niebo po czym z całej siły cisnął w Kimiko.