wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 34. "Próba Druga"

To jest to, pomyślała. Jeszcze... Tylko... Muszę...
Wysunęła ramię tak wysoko jak tylko była wstanie i chwyciła się pierwszego lepszego kamienia.
Gdy tylko spróbowała się za jego pomocą podciągnąć w górę, ten praktycznie od razu oderwał się od ściany a dziewczyna zawisła na lewej dłoni, plecami do skarpy, tusz nad spowitą mgłą przepaścią.
- Cholera!
Wolną dłonią zasłoniła oczy przed pyłem i drobnymi kamykami które obruszyła.
To przestało już przypominać misję ratunkową, teraz ona sama jest w niezłych tarapatach w które zasadniczo sama z własnej woli się wpakowała. Czego to się nie robi dla przyjaciół, pomyślała. Odsłoniwszy spowrotem twarz szybko oceniła sytuację, jeszcze wisi więc nie jest źle.
Zadarła głowę do góry by rozeznać się w terenie. Otwór po kamieniu którego wcześniej starała się uchwycić wyglądał dużo solidniej niż to co było w nim osadzone. Wsunęła prawą dłoń za siebie i za jej pomocą odepchnęła się od ściany dzięki czemu mogła spowrotem skierować się twarzą to skarpy. Gdy tylko to uczyniła, natychmiast chwyciła miejsce w którym tkwił kamień. To był ostatni etap, teraz już było dużo łatwiej, ostatni chwyt i podźwignięcie swego ciężaru na ścieżkę.
- Wreszcie...
Ścieżka mierzyła w najszerszym punkcie około pół metra, niezbyt wiele ale wystarczyło aby Kimiko mogła usiąść i oprzeć się o górę za sobą. W końcu się udało... Co prawda o mało nie zginęła ale udało się. Oparła głowę o skarpę i korzystając z chwili popatrzyła w coś co w realnym świecie mogłoby uchodzić za niebo. Z tym wyjątkiem że to na które właśnie spoglądała nie było niebieskie, otulone chmurami między którymi czasem można było dostrzec przelatujące ptaki. To w istocie było barwy Karmazynowej, przyprawiające o dreszcze a jedyne źródło światła co ciekawe, było emitowane przez geste, popielatej barwy chmury które w znacznej części spowijały niebo. Cały krajobraz poniżej linii szczytu spowity był przez bardzo gęstą mgłę która niczym biała płachta skrywała pod sobą całą równinę a jedynie najwyższe konary obumarłych drzew przebijały się przez nią. Nie jest to gościnne miejsce i Kimiko już bardzo dobrze to odczuła na sobie. Za chwilę musi ruszać dalej i kontynuować misję.
Postanowiła jeszcze na krótką chwile przymknąć oczy i spróbować uzyskać skupienie absolutne które bardzo by się jej teraz przydało. Gdy tylko je zamknęła postanowiła wyrównać oddech, wdech i wydech. Pełną piersią zaczerpnąć górskiego powietrza i oczyścić umysł, dostrzec w nim to czego nie widać, wsł...
Ni stąd ni zowąd Dziewczyna poczuła dziwne mrowienie którego epicentrum mieściło się w prawej tylnej kieszeni spodni. Najpierw otworzyła lewe oko, zacisnęła zęby - Skup się...
mrowienie nie ustawało ale Kimiko to ignorowała:
- ignorowała, ignoruj, zignoruj! Nosz kur...
Nie wytrzymując dłużej tego otworzyła oczy:
- Co za idiota właśnie teraz mi przeszkadza!
Sięgnęła do kieszeni z której dobiegały wibracje. Z jej wnętrza Wojowniczka wyjęła różową komórkę z klapką:
- Chwila... to tu w ogóle jest zasięg?
Szybkim ruchem otworzyła ją dzięki czemu brzęczenie umilkło. Na ekranie została wyświetlona słuchawka z podpisem (Masz 1 nie odebrane połączenie) Dziewczyna nic z tego nie rozumiała. W ogóle to tu jest zasięg? Pomyślała po czym wcisnęła środkowy przycisk:
- Keiko? Co ona chce, nie mam czasu...
Szybkim ruchem wybrała numer i nacisnęła zieloną słuchawkę po czym przyłożyła urządzenie do ucha:
- Moshi, moshi... Halo? Kimiko, tak wiem ale nie miałam kiedy (...) No co ty?! Ale jak to? I legalnie razem go wzięli? I nie zaprosili go? Hahaha to ma pecha! Co robię? A nic... Wspinam się po górach, robię za niańkę, ratuję świat przed 1500 latami ciemności i takie tam... No wiesz normalka. Aha... Mhm... Nie no jasna sprawa ale na te święta raczej nie dam rady wpaść... Słuchaj coś... Słabo cię słyszę... Przer... Halo? Kei... Halo?!
No i pięknie... Tak jak Keiko tak i moje skupienie po~szło...
Dziewczyna zamknęła telefon i już miała go schować spowrotem do kieszeni kiedy to ten wyślizgnął się dziewczynie z dłoni niczym mydło podczas kąpieli. 1 raz... 2 raz chwyciła go lecz ten i tak przewinął się pomiędzy palcami i runął w przepaść. Kimiko wychyliła się do przodu i z niedowierzaniem patrzyła jak ukochane urządzenie znika we mgle na dole.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 33.

Pierwsza myśl jaka się jej nasunęła to wykorzystanie tych pnączy jako liny co ułatwiło by jej zadanie. Jednakże nie miała pewności czy ta wytrzyma wystarczająco długo pod jej obciążeniem, więc zdawało się to być ryzykownym posunięciem. Z drugiej strony nie miała zbytnio innego wyjścia. Skała wokół niej nie wyglądała na solidną więc to także nie byłoby najlepszym pomysłem. Dlatego postanowiła jednak wykorzystać korzeń i wspiąć się po nim tak wysoko na ile to będzie możliwe. Ostrożnie stawiała kolejne kroki, mozolnie posuwając się naprzód. Po około trzydziestu minutach dotarła do miejsca gdzie korzeń wrastał w skałę i znikał wewnątrz niej. Zapewne to właśnie tutaj roślina napotkała opór, uniemożliwiając dalsze wypruwanie się i ocaliła Kimiko przed niechybnym losem. Jednak Dziewczyna nie mogła się teraz zatrzymać i kontemplować nad nim, miała jeszcze kilkanaście metrów mozolnej wspinaczki bez jakichkolwiek zabezpieczeń a czas nieubłaganie leciał. Teraz pozostawiwszy za sobą w miarę bezpieczne pnącza a także nie mając pewnego punktu zaczepienia musiała uważnie stawiać kroki by nie zakończyć swej wspinaczki na dole jako mokra plama. Nie lada wyczynem jest wspinać się po górze a już na pewno bez sprzętu wspinaczkowego dlatego Dziewczyna starała się obierać trasę która wydawała się być najbezpieczniejsza. Nie było łatwo lecz po kolejnych kilku minutach dotarła do miejsca z którego spadła. Po półce na którą wcześniej skakała pozostało jedynie niewielkie wgłębienie w skale. Gdyby wtedy bardziej uważała, zaoszczędziła by sobie naprawdę wiele trudu by tu wrócić. Kilka metrów wyżej biegła wąska ścieżka biegnąca po całej szerokości zbocza. Kimiko musiała dostać się na nią aby móc ruszyć dalej i kontynuować swą misję.