niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 26. Cz. 9.

Z każdą sekundą odgłos kroków stawał się coraz wyraźniejszy. Jak na zawołanie w piersi dziewczyny serce przyspieszyło swe bicie. Pragnienie dostrzeżenia sylwetki swego przyjaciela nie dawało spokoju. Kroki ucichły, zagłuszający je dźwięk skrzypiących zawiasów był nie do zniesienia. Kimiko ukradkiem spoglądała uśmiechniętego chłopca jednocześnie zastanawiając się nad pierwszymi słowami które powinna skierować do Smoka Wiatru. Silne trzaśnięcie drzwi sprawiło iż Japonka nieco straciła na pewności siebie. Wpatrując się w ciemności próbowała zlokalizować skąd dobiegają te głosy. Nie musiała zbyt długo wytężać wzroku aby dostrzec w ciemnościach przed nią parę oczu o czerwonym zabarwieniu. Już samo to mogłoby świadczyć o złych zamiarach tajemniczego osobnika. Przetarłszy oczy ze zdumienia spróbowała jeszcze  raz odnaleźć owe czerwone punkty. Jednak zamiast tego w tamtym miejscu z zaciemnionej części sali wyłoniła się postać dobrze znajomej osoby. Wojownik Shoku podszedł bliżej krawędzi schodów aby spojrzeć na przybyszów. Widząc mniejszego siebie delikatnie uśmiechnął się w jego kierunku:
- Już miałem cię iść szukać! Na przyszłość mów gdzie się wybierasz.
Radość z widoku malca nie trwała za długo. Dostrzegłszy Dziewczynę opuścił go dobry nastrój:
- Czy nie prosiłem cię o niesprowadzanie nieznajomych do mnie?
Zanim malec zdążył się wytłumaczyć wtrąciła się Japonka:
- Rai! Wszystko wporządku? Wszyscy się o ciebie martwiliśmy.
Przywódca w lekkim podenerwowaniu odpowiedział:
- I po co?! Czuje się świetnie, prawdę mówiąc jest mi o wiele lepiej bez was!
Dziewczyna nie rozumiała. Czyżby Raimundo wiedział co się dzieje w realnym świecie a mimo to nic z tym nie robi? Od tak pozwala siłom zła na atakowanie klasztoru? Znowu sprzymierzył się z Heylinem? To wszystko wydawało się jej dziwne i niezrozumiałe:
- Wytłumacz mi łaskawie co ty wyprawiasz? Nie możesz sobie od tak...
Brazylijczyk nie miał ochoty na wysłuchiwanie dziewczyny:
- Jak zaraz nie przestanie gadać to coś jej zrobię - wymamrotał przez zaciśnięte zęby.
Odwróciwszy się ruszył w głąb przyciemnionej części sali:
- Mam masę roboty więc łaskawie opuść moją głowę i nigdy tu nie wracaj!
Kimiko nie dawała za wygraną, nie teraz kiedy jest tak blisko celu. Zerwawszy się na równe nogi ruszyła ku schodom. Błyskawicznie rozpoczęła wspinaczkę po stopniach na sam szczyt:
- Raimundo proszę wysłuchaj mnie... Co chwila spoglądała na oddalającego się przywódcę.
Po chwili brazylijczyk odezwał się:
- Nie mam najmniejszej ochoty z tobą gadać!
Z każdym słowem głos przywódcy był coraz głośniejszy, jego brazylijski akcent stawał się coraz mniej wyrazisty a oczy z wściekłości zaczęły przybierać czerwoną barwę. Smok Wiatru był u kresu swoich nerwów które w każdej chwili mogły dać upust swojej mocy. Kimiko to nic a nic nie wzruszało, gdy tylko dotarła na samą górę stanęła naprzeciw przywódcy:
- Rai! Błagam cię, oprzytomniej!
Chłopak stracił cierpliwość, wykonując kilka prostych ruchów dłońmi przywołał swój żywioł.
Wiatr delikatnie wirował wokoło Przywódcy zaś jego włosy wkomponowały się w ruchy powietrza.
Oczy stały się w połowie czerwone a w drugiej połowie zielone, w tym samym momencie zaatakował  Kimiko swoim żywiołem wyrzucając ją do tyłu:
- Wynoście się oboje!!!
Potęga wiatru była nienaturalnie wielka, nawet jak na samego Wojownika Shoku. Podmuch przeciągnął opierającą się żywiołowi dziewczynę i małego Raia po całej długości sali. Oboje w końcu wylądowali za dobrze znaną Bramą która chwilę potem odcięła dostęp do Przywódcy.




Ponieważ nie jestem dobrym mówcą powiem krótko... Cieszę się że wytrwałem z blogiem okrąglutki, 12 miesięczny rok ;) Rok który przez cały czas traktowałem jako sprawdzenie się w roli pisarza i swojej determinacji względem tworzenia tej historii i własnych umiejętności pisarskich. Co prawda opowiadanie wciąż nie klei się w pewnych momentach a błędy same stąd uciekają przez swoją nadmierną liczbę. Planuję jeszcze bardzo, bardzo długo prowadzić tą historię która zostanie zakończona... Nigdy się nad tym nie zastanawiałem i raczej się nie zanosi abym w ogóle o tym myślał ;D Moje opcio nie jest idealne ani nawet przyzwoite ale i tak je K....m xDD