piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 24. Cz. 7.

Blask światła padł na Dziewczynę tym samym oślepiając ją na krótką chwilę. Gdy tylko znów otworzyła oczy ujrzała wielką salę z mnóstwem niesamowitych przedmiotów.
Mały Rai natychmiast przekroczył próg i ruszył dalej w głąb pomieszczenia zostawiając na chwilę Kimiko w tyle. Smok Ognia nie miała zamiaru dłużej zwlekać i również podążyła do wejścia, lecz gdy tylko podeszła do linii wytyczającej próg gwałtownie zatrzymała się.
W jej głowie prawie natychmiast pojawiło się mnóstwo pytań i wątpliwości:
- A co jeśli Raimundo nie będzie chciał ze mną rozmawiać?
- Może nie być zadowolony z mojego przybycia no bo w końcu jestem tu bez jego zgody...
- Albo jeśli coś przy nim źle powiem, zamiast mu przemówić do rozsądku mogę tylko pogorszyć sprawę...
Te i inne myśli kotłowały się w jej głowie. Pytania bez widocznego rozwiązania które tylko dodawały niepewności i lęku Smokowi Ognia. Z jednej strony Kimiko bardzo chciała zobaczyć swego przywódcę, znów usłyszeć jego głos którego zaczynało jej brakować. Chcieć znów wydrzeć się na niego za jakąś drobnostkę czy też za jakiś niewinny żarcik. Ale czy dobrze robi przychodząc tu? Może lepiej by było gdyby wróciła tutaj z resztą przyjaciół? Zrezygnować i przyznać się do porażki czy może przeć naprzód w nieznane i samemu próbować stawić temu czoła?
Czy uda jej się przywrócić Wojownikowi Shoku rozsądek? Przebyła taki kawał drogi by ratować swego przywódcę i miałaby teraz zrezygnować? Co się stało z tym demonem który miał tu być?
I ciekawe jak w realnym świecie idzie walka jej przyjaciół z Chasem Youngiem?
- Hej! Co tak st....
Więcej dziewczyna nie usłyszała pogrążając się coraz głębiej w swych myślach. Chyba nawet nie była do końca pewna czy naprawdę ktoś przed chwilą coś do niej mówił. Przypomniał jej się meda...
- Przestań! Zimna! Brrrrr...
Osobą która wcześniej coś mówiła do Kimiko był Rai który zmartwił się widokiem zamyślonej dziewczyny. Nie mając pomysłu jak ma ją obudzić  z tego transu postanowił zastosować terapię wstrząsową, wykorzystując do tego celu swoją nową zabawkę (Pistolet na wodę). O dziwo pomysł ten odniósł skutek i przywrócił Japonce trzeźwość umysłu:
- Wybacz ale nie było innego wyjścia. Musiałem cię jakoś obudzić...
Dziewczyna szybkim ruchem zrzuciła dłońmi nadmiar wody z twarzy i przetarła oczy rękawem:
- Wiesz. To było podłe! Jestem cała przemoczona! Nie mogłeś mnie jakoś inaczej obudzić?!
Malec nie miał wyrzutów sumienia z tego powodu. Wręcz przeciwnie, z uśmiechem na twarzy patrzył na nieco zdenerwowaną Kimiko:
- Jeżelibym tego nie zrobił, nie obudziłbym cię.
I mogli by się tak sprzeczać i sprzeczać gdyby nie szybkie, decydujące pytanie malca:
- Możemy już wejść do środka?
Do Kimiko znowu powróciła niepewność związana z ujrzeniem przywódcy. Jednak nim cokolwiek zdążyła odpowiedzieć, została złapana za lewą dłoń przez chłopca i pociągnięta do wnętrza góry:
- Szkoda czasu! Choć...
Przez krótką chwilę opierała się chłopcu próbując zatrzymać się:
- Ale ja nie do końca jestem pewna czy...
Lecz mały Rai nie dawał za wygraną. Coraz dalej w głąb komnaty prowadził Kimiko. Co jakiś czas uśmiechając się ukradkiem do niej:
- Nie martw się. Raimundo z pewnością ucieszy się na twój widok.


niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 23. Cz. 6.

Zafascynowana wyrytym w skale wzorem Kimiko wysunęła prawą dłoń przed siebie aby móc choć na chwilę dotknąć tego znaku, poczuć chłód wrót wykutych w kamieniu. Nie sądziła że świat w czyimś umyśle może być tak złożony, pełen niespodzianek, kierującym się własnymi zasadami.
Symbol który widniał tam był symbolem wiatru, żywiołu nieujarzmionego, niezwyciężonego. Żywiołu który ma największe znaczenie dla życia na świecie, bo wiatr nie jest niczym innym jak powietrzem którym oddychamy. Nim Smok Ognia złożyła dłoń na znaku w porę zatrzymał ją mały Rai który z przerażeniem patrzył na nią:
- Niee! Nie wolno go dotykać!!!
Dziewczyna zdążyła tylko ledwie musnąć kamień przez który natychmiast przetoczyła się fala blado żółtego światła. Tusz po tym pod stopami tej dwójki zatrzęsła się ziemia, wstrząs był słaby lecz wystarczył aby oboje stracili równowagę i upadli na ziemię. Kimiko podniosła się i pomogła małemu również wstać. Ten zaś spojrzał na nią lekko podenerwowany:
- Nie wolno ci niczego tu dotykać...
Japonka nie rozumiała co ma na myśli malec. Przecież nie zrobiła nic złego:
- Przepraszam... Chciałam tylko...
Mały Rai wciął się dziewczynie w zdanie i zaczął wyjaśniać jej o co chodzi:
- Nie możesz dotykać tu czegokolwiek. Nie dostałaś się tu przez sen, jesteś żywą istotą która dostała się z zewnątrz. Nie możesz tu nic zmieniać ani zabierać stąd do swojego świata bo w przeciwnym wypadku zniszczysz cały ten świat.
Po tych słowach wziął Kimiko za rękę i zaczął prowadzić dalej wzdłuż zbocza góry oddalając się tym samym od tamtych wrót. Dziewczyna wzięła słowa malca głęboko do serca, naprawdę nie potrafiła się powstrzymać by dotknąć tego symbolu. Zastanawiało ją jednak to dlaczego ktoś umieścił ten znak akurat na tych wrotach:
- Do kąt w ogóle prowadzą te kamienne wrota?
Mały Rai nie wiedział co odpowiedzieć. Nie ujawni prawdy choćby dziewczyna siłą próbowała ją wycisnąć z niego, ale z drugiej strony nie chciał jej okłamywać no bo i tak kiedyś, prędzej czy później poznała by prawdę. Postanowił jednak jej nic nie mówić:
- Nie wiem co dokładnie tam jest... Raimundo nie mówi mi wszystkiego.
Przez kolejne piętnaście minut oboje szli w zupełnej ciszy, dość nietypowej chociażby z tego względu że przechodzili w pobliżu ruin jakiegoś klasztoru.
W końcu dotarli do celu wędrówki. Ogromne, wręcz gigantyczne odrzwia z równie wielkim symbolem w kształcie litery ,,R" Bogato zdobione obramowania koloru złota, wysadzanego diamentami, szmaragdami i innymi wartościowymi klejnotami świadczyły o niezwykłym luksusie jaki zapewne panuje po drugiej stronie bramy. Kimiko od razu wiedziała że trafili w dziesiątkę i że na 100% Muszą to być wrota do miejsca w którym powinien znajdować się jej przywódca. Mały Rai podszedł do bramy i jednym gestem sprawił iż zaczęły się one otwierać.