piątek, 26 września 2014

Rozdział 15.

Wojownik Shoku momentalnie podbiegł do smoka i przymknął mu paszczę rękoma, wolał nie myśleć co by się mogło stać gdyby Dojo wygadał coś z jego rozmowy z Mistrzem.
W między czasie odpowiedział za smoka, mając nadzieję że uniknie podejrzeń:
- Rozmawialiśmy z Mistrzem o tym gdzie będziemy budować nowy ogródek skalny.
Chcąc uniknąć jakichkolwiek pytań nakazał wojownikom sprzątać bałagan.
- Nie traćmy na to czasu drużyno, trzeba posprzątać ten bajzel zanim Fung to zobaczy.
Przyjaciele rozproszyli się po placu by zacząć naprawiać szkody które ktoś wyrządził.
Odchodząc każdy z nich jeszcze spoglądał nieco na Raimunda trzymającego Doja w uścisku,
Smok Wiatru zabrał dłoń z paszczy smoka, lecz tylko po to aby chwilę później mocno złapać go za szyję i mocno potrząsnąć.
Cichym i dosyć szorstkim głosem zwrócić się do smoka:
- Dojo, chyba musimy pogadać i to natychmiast.
Łuskowaty przyjaciel ledwo łapał powietrze, nie miał pojęcia co chłopaka zdenerwowało w tym co powiedział przed chwilą.
- Ja, duszę! Tracę... oddech...
Przwódca słysząc słowa gekona rozluźnił uścisk i posadził spowrotem na posadzce.
- Oj, wybacz Dojo, poniosło mnie.
Smok dziwnie spojrzał się na Chłopaka i odpowiedział.
- Wiesz co? Ostatnio zrobiłeś się jakiś nerwowy i z byle powodu unosisz się. Czy to jest według ciebie normalne zachowanie?
Raimundo sam wielokrotnie zauważył iż wścieka się bez powodów, chociaż czasem dobre powody istnieją, wysunął rękę w kierunku smoka i wskazując na niego palcem odpowiedział.
- Obiecaj że nikomu nie wspomnisz o tym swoim śnie, cokolwiek ci się tam uroiło, zgoda?
Gekon nie zrozumiał o co chodzi Przywódcy, no bo przecież nic złego nie miał zamiaru mówić o swoim przyjacielu.
- No co ty masz mnie za durnego węża co nie umie trzymać języka za zębami?
- A tak w ogóle to o czym miałbym nie mówić?
Smok Wiatru nie zwlekał z odpowiedzią:
- Już ty dobrze wiesz o co mi biega, jeżeli puścisz farbę komuś to trafisz do muzeum jako eksponat.
Smok jedynie wzruszył ramionami.
- Skoro tak ci na tym zależy... to możesz na mnie liczyć.
Raimundo nie zdążył nic jeszcze powiedzieć zielono łuskiemu gdyż z oddali usłyszał kogoś.
Odwrócił się do wołającej go Kimiko która przenosiła w tejże chwili zniszczonego manekina ćwiczebnego.
- Rai! Może i jesteś naszym przywódcą, ale mógłbyś nam czasem pomóc a nie stać w miejscu jak jakiś lord.
Omi także dodał coś od siebie w kierunku Przywódcy.
- No właśnie przyjacielu Raimundo, w grupie siła!
Smok Wiatru nie zastanawiał się tylko ruszył w kierunku przyjaciół i również przystąpił do zbierania zniszczonych elementów jakiegoś przyrządu do ćwiczenia równowagi.

Tymczasem w krainie nie tutaj w pałacu Księcia Ciemności panował dosyć niecodzienny spokój, od czasu kiedy Chaes Young dowiedział się o nowej mocy swojej uczennicy nie wychodzi z osobistej i pokaźnej względem zbiorów biblioteki starożytnych zwojów.
W tym czasie Wuya przestała nienawidzić Ray, jeszcze niedawno mogłyby się pozabijać lecz jakaś nagła zmiana nastąpiła po obu stronach, co więcej obie bardzo dobrze się rozumiały. Obydwie równie mocno nienawidziły dobro i jego przedstawicieli w klasztorze shaolin, choć małe i krótko trwałe spory między nimi były na porządku dziennym to w zasadzie kłótnie były zazwyczaj o pierwszeństwo z rana do toalety, lub o zatkany odpływ w prysznicu przez którejś włosy.
Wiedźma jak co dzień nie miała nic do roboty więc moczyła swe nogi w dziedzińcowej fontannie i przyglądała się na Ray siedzącą na schodach z posępną miną.
Chcąc jakoś pomóc a przy okazji dowiedzieć się przyczyny dla której jej mina była mieszanką smutku i złości zapytała?
- Ostatnio miernie wyglądasz, nad czym się tak zastanawiasz?
Siedząca na schodach dziewczyna usłyszała słowa Wuyi, uniosła głowę ku górze, gdyż jak do tej pory jej twarz opierała się na dłoniach.
- To moja sprawa, nie zrozumiesz tego a poza tym to osobista sprawa.
Czarownica spojrzała podejrzliwie na dziewczynę.
- Osobista sprawa? No wiesz... możesz mi śmiało powiedzieć co cię boli, nie ugryzę przecież.
Ray wolała nic nie mówić Wiedźmie, czuła że gdyby cokolwiek jej powiedziała to w najgorszym przypadku mogłaby obrócić się przeciwko niej. Lecz potrzebowała w tamtej chwili kogoś do rozmowy, kogoś komu mogłaby zaufać i opowiedzieć o dziwnych myślach prześladujących ją, lecz nie należących do niej samej. Opowiedzieć o bezsennych nocach wywołanych koszmarami które ją nachodziły, w których to traciła życie przez nieznaną jej osobę i która zawsze pojawiała się w istocie cienia. Mogłaby także wspomnieć o głosach nachodzących ją podczas przechadzania się po komnatach i korytarzy pałacu, i o tym nikczemnym i złowieszczym śmiechu który przyprawiał o dreszcze. Najchętniej poszłaby powiedzieć o wszystkim Księciu Ciemności, lecz z drugiej strony gdyby cokolwiek o tym wspomniała równałoby się to z oznaką jej uległości, słabości bądź strachu.
W najgorszym przypadku zostałaby wydalona z pałacu ze wzglęów niskiej przydatności czy innego, równie błahego powodu. Mogłaby tak się przez resztę dnia zatracać się w swoich myślach i fantazjach ale uniemożliwiła jej to Wuya machająca przed jej twarzą ręką.
- Halo! pobudka, no ocknij że się...
Ray wybudziła się z zamyślenia i za protestowała.
- Ej! Po pierwsze to nic ci nie powiem o tym co mi jest, a po drugie jak chcesz zachować tą swoją rączkę na swoim miejscu to bądź łaskawa ją zabrać z przed moich oczu!
Wiedźma szybkim ruchem zabrała swoją dłoń z przed twarzy dziewczyny, mimo iż ona uniosła swój głos to Wuya nie zareagowała na ten ton. Kiedyś Mogło by to doprowadzić do się z kłótni piątej kategorii, lecz tym razem chciała bardziej pomóc przyjaciółce niż spędzać kolejne dni na kłótniach.
- No już dobrze, coś taka pobudzona? Dziwnie się ostatnio zachowujesz, wiesz?
Ray odpowiedziała dosyć szybko.
I co z tego?! nie mam ostatnio humoru.
Wuya po krótkim namyśle lekko się uśmiechnęła i odrzekła do niej.
- Siedzą tak tutaj nie poprawisz sobie nastroju, mam pomysł który ci się spodoba. Co powiesz na wypad na małe zakupy? Znajdziemy ci jakiś strój w bardziej mrocznym stylu, bo ten róż i fiolet to jakaś pomyłka.
Wojowniczka obdarzyła swą znajomą dosyć ponurym spojrzeniem, ostatnią rzeczą jaką chciałaby w tamtej chwili robić to iść na jakieś durne zakupy, uganiać się za modnymi torebkami i butami na wysokim obcasie czy koturnach zamiast dążyć do całkowitego zniszczenia dobra.
- Ja nie chadzam na zakupy i dobrze to sobie zakoduj.
Czarownica tylko wzruszyła ramionami na tą odpowiedź i odpowiedziała cichym głosem.
- Zaczynasz się zachowywać jak Chaes, zresztą twoja strata. Ja idę póki on z tamtą nie wyłazi.
Wiedźma nie zdążyła dokończyć tej myśli gdyż wyczuła nowe Shen Gong Wu.
- Wyczuwam nowe Shen Gong wu, buława chaosu musi być mója. Nie daj się prosić abyś poszła ze mną, zresztą będziesz miała okazję dokopać komuś z Xiaolinu.
Ray niechętnie, ale zgodziła się na tę wyprawę, tylko miała nadzieję że Chaes się o tym nie dowie.
- A co z Chaesem? jak się dowie że zniknęłyśmy i po co, to się nam zdrowo oberwie.
Wuya tylko odrzekła.
- Nie martw się, i tak nigdzie się z stamtąd nie rusza. Weź Wu i ruszamy.
Wojowniczka pobiegła na górę do skrytki z Shen Gong Wu, niestety była zamknięta na klucz prawdo podobnie przed Wuyą. Dziewczyna skupiła swoje czary w dłoni i jednym ruchem sprawiła iż skrytka otwarła się. W środku było kilka Wu.
lecz zainteresowało ją tylko jedno Shen Wong Wu, małe czarno-białe Yoyo które miało wyrytą nazwę na jednym z boków. Było to Ying Yo-Yo i od razu przypadło jej do gustu, choć nie wiedziała jak go użyć ani co ono potrafi to jednak zabrała je ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz