wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 12.

Minęło kilka dni od ataku Heylinu na Xiaolin, nikt nie świętował zwycięstwa gdyż nikt nie wygrał.
Na opustoszałej części Tybetu, znajdującej się pod władzą najpotężniejszego Wojownika, Cheasa Younga, panowała zupełna cisza.
Zresztą czego innego można by się spodziewać na pustyni?
W swoim pałacu Chase Young nie robił nic innego jak, trenował walkę wręcz ze swoją uczennicą.
-Pamiętaj(..) gniew jest twoją słabością, a pewność siebie może cie zgubić.
Dziewczyna jednak nie wszystko robiła dobrze, co kilka chwil gdzieś się rozglądała, a podczas przerw malowała paznokcie lub układała fryzurę.
Władca zła, widząc jej małe za interesowanie treningiem, złapał się dłonią za czoło i z politowaniem odezwał.
- Ray, jutro o świcie widzimy się na treningu z czarnej magii, nie spóźnij się.
Wojowniczka uśmiechnęła się do Chasa i na potwierdzenie pokiwała głową.
Jaszczurowaty o dziwo także delikatnie się uśmiechnął ,lecz tak niewiele że, tylko ja to dostrzegłem,
Mężczyzna zaczął się kierować w stronę mrocznych korytarzy.
Ray podskoczyła z radości kilka razy,cieszyła się, że zabiła przywódcę Xiaolinu a Chase dał jej nie ograniczoną swobodę poruszania się po całym Pałacu.
Tyle że nie wiedziała gzie pójść najpierw,dłuższą chwilę stała tak rozmyślając nad czymś, po zabiciu przywódcy i rzuceniu w niego tej mrocznej kuli magii dziwnie się czuła.
Spostrzegła że, za każdym razem gdy, patrzy w górę ma wrażenie jakby, się unosiła w powietrzu, lecz za każdym razem gdy patrzyła w dół, nadal stała twardo na posadzce.
Zeszła po głównych schodach i skierowała się do fontanny która, znajdowała się na środku sali audiencyjnej,usiadła na jej brzegu i zaczęła się pogrążać w myślach, nurtowałała ją reakcja przywódcy Xiaolinu na jej słowa dotyczące tej japonki z klasztoru, tego że zabije tą dziewczynę zaraz po nim.
Wojowniczka złapała się za głowę i głośno powiedziała do siebie...
-Ale to przecież obowiązek każdego przywódcy, aby podwładnym nic nie zagrażało,tylko czemu tak impulsywnie ten chłopak zadziałał?
Ray dalej zastanawiała się nad tym,patrzyła na wodę w fontannie w której widziała swoje odbicie, zastanawiała się co teraz ma zrobić, powłóczyć się? Czy może coś zjeść?
Tę chwilę ciszy niestety przewała Wuya, podchodząca do wojowniczki.
- Taka młoda, waleczna? Dopiero co zaistniała w Heylinie zabijając Raimunda?
Ray odwróciła się do wiedźmy z pytającą miną.
- O co ci chodzi?
Wuya przebiegle się uśmiechnęła pod nosem i kontynuowała swoje przemówienie:
- Znasz się w ogóle na Heylińskich czarach? Wiesz czym zaatakowałaś przywódcę?
A co by było? Gdyby przywódca jednak jakimś cudem przeżył? Jak poczułby się Chaes? Gdyby dowiedział się że jego nowa uczennica w której pokłada swoje nadzieje na zwycięstwo, nie podołała tak prostemu zadaniu?
Ray, słysząc tą wiedźmę, delikatnie mówiąc zaczęła tracić cierpliwość, zaciskając zęby odszczekała się:
- Nie obchodzi mnie, co by było gdyby. Liczą się fakty, a przywódca Xiaolinu nie żyje.
Wuya pomału zaczęła wcielać swój plan w życie, nie mogła patrzeć jak, ta mała się podlizuje Cheasowi.
- No tak,tak oczywiście, masz absolutną rację ale, później nie przychodź do mnie z płaczem od Cheasa.
Wojowniczka straciła cierpliwość, podeszła do Wuyi i przybliżyła się do jej twarzy na kilka centymetrów.
- Idź się użalać gdzie indziej, mam inne sprawy niż słuchanie tego biadolenia.
Wiedźma złapała Ray za kołnierzyk bluzki i z bezlitosnym głosem odezwała się do niej.
- Trzymaj się od Cheasa z daleka, to może trochę dłużej pożyjesz.
Ray te sowa doprowadziły do złości, ale nie do tego aby musiała walczyć z Wiedźmą.
- Sugerujesz mi coś?
Wuya złowieszczo odpowiedziała i zaczęła prowokować do walki.
- To będzie ciekawy pojedynek.
Wojowniczka wyrwała się z uścisku Wuyi i odskoczyła na kilka metrów do tyłu.
- Na pewno będzie ciekawszy od twojej rozpaczy.
Wiedźma ruszyła w kierunku Ray i zaatakowała ją.
- Wynoś się z pałacu, tu nie ma miejsca na nas obie!
Ray krzyknęła:
-To wciągnij brzuch, wtedy będzie!!
Wuya zaskoczyła dziewczynę i posłała jej kopnięcie od tyłu, Ray prześliznęła się po marmurowej posadzce na drugi koniec sali i niezbyt mocno uderzyła o ścianę.
Wiedźma szybko znalazła się obok dziewczyny, lecz zanim oddała kolejną serię ciosów  silny podmuch wiatru odrzucił ją na fontannę.
Maszkara była zaskoczona mocą Ray ale nie mogła pojąć skąd ją posiada, długo się nie zastanawiała i znów zaczęła biec w kierunku Wojowniczki lecz Cheas ją zatrzymał.
- Co tu się wyprawia?
Wuya wymuszonym milutkim głosikiem odpowiedziała:
To Ray, ona bez powodu mnie zaatakowała, nie wiem co jej odbiło ale, ja jej nie ufam.
Władca ciemności zacisnął zęby i szorstkim głosem zwrócił się do wiedźmy:
- Wynoś się  stąd do swojej komnaty!
Wuya cicho odpowiedziała Cheasowi.
- Ale, miałam iść do toalety uczesać włosy.
Young przybliżył się do wiedźmy i powtórzył:
- Jeżeli natychmiast się z tąd nie wyniesiesz to, nie będziesz miała, czego czesać.
Wiedźma niechętnie odeszła w kierunku swoich komnat, zaś Young podszedł do siedzącej dziewczyny i pomógł jej wstać, jednocześnie zadając pytanie:
- Jak długo posiadasz moc wiatru?
Ray otrzepała się z kurzu i nie rozumiejąc o, co chodzi, zapytała:
- Jaką moc wiatru? nigdy nie panowałam nad żadnym żywiołem.
Young kontynuował:
- To jak wyjaśnisz mi,skąd Wuya wylądowała w fontannie? Jednocześnie niszcząc ją?
Dziewczyna załamała ręce, nic z tego nie rozumiała, od kiedy zabiła przywódcę, zaczęły się z nią dziać dziwne rzeczy.
- Ja nie wiem. Od kiedy zabiłam Shoku tą kulą magi, zaczęły się dziać dziwne rzeczy, czuję się, jakbym latała w powietrzu, lecz gdy spoglądam w dół, to dalej stoję na ziemi.
Young złapał się dłonią za podbródek i zaczął się zastanawiać gdyż, już kiedyś coś podobnego doświadczył.
- Sądzę że, w jakiś sposób za absorbowałaś moc Raimunda i możesz ją wykorzystywać w taki sam sposób jak on.
Władca zła odwrócił się od Ray i zaczął odchodzić w stronę korytarza prowadzącego do biblioteki,oddalając się, dodał przez ramię.
- Postaraj się na razie nie używać mocy wiatru, muszę nad tym pomedytować.
Dziewczyna dziwnie spojrzała na Chase'a, potem na swoje blade ręce. Ucieszyła się, że zyskała dodatkową moc, a zło jest teraz jeszcze silniejsze i może nawet Young będzie bardziej przychylnie na nią patrzył.

Tymczasem w klasztorze Xiaolin panowała głucha cisza. Nikogo nie było na dziedzińcu ani w sali medytacji, ani też w stołówce.
Wydawało się, jakby klasztor był opuszczony przez swoich lokatorów lub nigdy tam nie mieszkali.
Przywódca zaczął powoli otwierać oczy, minęło kilka minut, aż wzrok powrócił do normalności.
Chłopak spostrzegł, że znajduje się w swoim pokoju w klasztorze i leży na  macie.
- Umarłem?
Odrzucił koc na bok i zaczął się podnosić, ból był nie do zniesienia jednak stanął na nogi i spróbował się ruszyć. Ból był tak przytłaczający, że zawróciło mu się w głowie i upadł na podłogę, tracąc przy tym przytomność. Minęło dobre pół godziny, przywódca obudził się po raz drugi, lecz i tym razem leżał na swojej macie i to go lekko zaskoczyło.
- Co do..?
Raimundo znów zaczął się podnosić, lecz tym razem niespodziewanie i boleśnie oberwał w policzek od  Kimiko która czuwała nad chłopakiem i likwidowanie każdej jego próby ruszenia się  z maty.
- Jeszcze raz! jeszcze raz spróbuj się podnieść a osobiście cię zatłukę!!
Raimunda zaskoczyło to że, Kimiko też nie żyje, spojrzał na wyjście z pokoju gdzie stał Omi i Clay.
- Wy też umarliście?!
Kimiko odwróciła się do Claya i Omiego z politowaniem w oczach, potem znowu odwróciła się do przywódcy i wymachując nad jego głową ręką mówiła.
- Nie! ptasi móżdżku, jesteś wśród żywych przyjaciół.
Przywódca odetchną z ulgą, cieszył się że jest wśród żywych, zatrzymał wzrok na dłoni Kimiko, która wciąż wisiała nad jego głową.
- To bardzo fajnie, ale mogłabyś już zabrać rękę znad mojej głowy? Chcę wstać.
Smok Wiatru zaczął się znów podnosić, Kimiko po raz drugi przyłożyła mu w policzek, Clay i Omi widząc to mimowolnie sami zasyczeli z bólu.
-Wss..ał,ała..musiało boleć.
Dziewczyna z powrotem  zabrała dłoń i groźnym tonem zwróciła się do przywódcy.
- Nie możesz się nigdzie ruszać bo kości ci się krzywo zrosną i będziesz kaleką już do końca życia.
Przywódca mruknął cicho pod nosem:
-Przy tobie to zostanę kaleką do końca dnia.
Japonka usłyszała mruczenie Smoka Wiatru i już miała mu nagadać, lecz zrezygnowała widząc jego minę.
-Straciłeś mnóstwo krwi podczas walki,już nie wspomnę o tym rozciętym czole i siniakach na całym ciele.
Raimunda zaskoczyły ostatnie słowa Smoka Ognia i Zaczerwienił się.
- A skąd wiesz gdzie mam siniaki?
Kimiko spostrzegła zakłopotanie Przywódcy,pomyślała o tym, co zapewne pomyślał Smok Wiatru, jednak szybko się otrząsnęła i lekko puknęła dłonią chłopaka w głowę  mówiąc.
- Fung mi powiedział, matole!
Smok Ognia ściszyła głos i usiadła obok przywódcy,Clay i Omi także usiedli w pobliżu,ale w bezpiecznej odległości od Kimiko.
Dziewczyna chciała się dowiedzieć co mu się stało i kto go tak obił,nie widziała z kim Raimundo walczył.
-Kto cię tak urządził?
Przywódca zaczął grzebać w pamięci, szukał jakichś istotnych szczegółów, którymi mógłby się podzielić z przyjaciółmi.
- Sam nie wiem,pamiętam, że obudziłem się w klasztorze, a wokół mnie toczyły się walki.
Znalazłem mój medalionik, który dałem Kimiko.
Clay wtrącił się w słowa przywódcy.
- Po co dałeś Kimiko swój naszyjnik?
Raimundo nie wiedział, co odpowiedzieć,wolał ominąć to pytanie.
- Nieważne. Pobiegłem was szukać, ale nigdzie was nie było, więc skierowałem się do głównej bramy klasztoru.
Tam widziałem Kimiko walczącą z Wuyą,chciałem jej pomóc, ale Fasolowy mnie zatrzymał, no to go sprałem ale zanim go pokonałem, to oberwałem od kogoś z tyłu i wtedy...
Kimiko zaczęła tracić cierpliwość,więc zatrzymała opowieść przywódcy.
- Stop! Nie chodzi mi o cały dzień, tylko o to, kto cię tak pobił !?
Chłopak zamilkł,przymknął oczy i cicho odpowiedział do przyjaciół:
- Nie wiem, kim była,ale na pewno sprzymierzyła się z Chasem.
Clay przeanalizował odpowiedź przyjaciela i ze zdziwieniem zapytał:
- Chcesz powiedzieć, że pobiła cię dziewczyna?
Nie wiadomo czemu, ale Kimiko spojrzała na Smoka Ziemi wzrokiem mordercy.
Przywódca odpowiedział Clayowi:
- Tak,dziewczyna mnie pobiła i wiesz co, Clay? Już wole jak Kimiko mnie obija, bo przynajmniej wiem, że morduje mnie przyjaciółka a nie ktoś nieznajomy.
Kimiko powędrowała zabójczym wzrokiem na przywódcę, miała ochotę go zabić ale..czy wypada obijać już i tak mocno obitego chłopaka?
- Jeszcze jedno słowo Rai, a zobaczysz jak wyglądają kwiatki od spodu!
Smok Wiatru zamilkł jak grób,nie miał ochoty narażać się na gniew Kimiko i kolejne sińce na ciele.
Kowboj miał jeszcze jedno pytanie do przywódcy, ale zadawał je z dystansem.
- No, a ta wojowniczka, to jak wyglądała?
Raimundo uniósł lekko głowę i spojrzał Claya ze zdziwieniem.
- No wiesz, dziewczyna jak dziewczyna,nic szczególnego..noo taka dosyć ładna, niezbyt wysoka, ale wejście  robi całkiem niezłe.
Raimundo wciąż patrzył się na Claya z dziwnym uśmiechem, ale przed jego oczami pojawiła się pięść Kimiko, która zmierzała w stronę jego twarzy.
Cios Smoka Ognia sprawił że Przywódca stracił spowrotem przytomność i bezwładnie opadł na mate.
Zdążył jedynie usłyszeć kawałek rozmowy Claya i Kimiko.
- Kimiko czemu go walnęłaś?
Dziewczyna głośno krzyknęła na Smoka Ziemi:
- Bo mnie zaczyna wku..ać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz