czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 9.

Chłopak stał w bezruchu prze około dwie minuty,nie wiedział co od powiedzieć.
Odwrócił się od przyjaciół i spoglądał w dalekie morze,włożył ręce do kieszeni spodni i cicho powiedział.
- Nie chcę żeby przeze mnie coś wam  się stało.
Clay także podszedł do Smoka Wiatru  i stanowczo odrzekł.
- I właśnie dlatego musisz wrócić z nami do klasztoru, Zostałeś wybrany na naszego przywódcę i nikt nie może ciebie zastąpić.
Raimundo wciąż nie obracał się w stronę mnichów,nie mógł tak po prostu wrócić z nimi do klasztoru choć już zaczął tęsknić za wczesnym  wstawaniem,nabijaniem się z Omego i Claya.
- Nie mogę wrócić..
Kimiko zaczęło denerwować sprzeciwianie się przywódcy, obiecała sobie że nie wróci do klasztoru póki go tam nie zaciągnie.
Smok Ognia straciła cierpliwość do Raimunda, podeszła do niego i zdecydowanym ruchem odwróciła przodem do siebie.
Mocno złapała chłopaka za kołnierz koszuli i przyciągnęła go do siebie, mówią przy tym surowym głosem.
- O nie, pakuj się i wracamy do klasztoru, chyba że chcesz do końca życia jeść przez słomkę.
Przywódca patrzył na zachowanie przyjaciółki, jeszcze nigdy nie widział jej tak wściekłej i stanowczej.
Nawet nie próbował się jej wyrwać,po prostu patrzył i słuchał, w pewnej chwili poczuł iż dziewczyna rozluźnia uścisk i momentalnie wyrwał się od niej.
- Co ci tak zależy żebym wrócił do klasztoru?
Kimiko zdziwiło to pytanie,a dokładniej rzecz biorąc zaskoczyło ją zachowanie Raimunda, dziwnie się ostatnio zachowywał,a w tej chwili było podobnie.
- Czy ty masz mózg?
Chłopak odezwał się momentalnie.
- Zasadniczo to mam go od urodzenia.
Smok Ognia miała w oczach wściekłość która tylko czekała na jeszcze jedną odzywkę Raimunda.
Przywódca spostrzegł to mordercze spojrzenie, odezwał się do dziewczyny.
- Przemyśl to.
Kimiko nie wiedziała o co chodzi?
- Niby co?
Chłopak uśmiechnął się i lekkim pół śmiechem odezwał się.
- Znowu oczy ci płoną ze złości.
Po tym zdaniu dalej kontynuował Dialog.
- Nie wrócę do klasztoru bo nie chcę wam rozkazywać, przyjaciołom się nie rozkazuje i tego się trzymam.
- A jeśli moje decyzje okażą się błędne i coś wam się stanie? nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
Clay dołączył się do rozmowy,domyślał się że Kimiko sama nie przekona Raimunda do powrotu.
- Raimundo, Po to zostałeś wybrany na przywódcę żeby nas chronić,nie możesz od tego uciec i tak po prostu wrócić do domu.
Przywódca zastanawiał się co ma teraz zrobić, wrócić do klasztoru po tym co zrobił? Fung Go za to zabije i każe zmywać naczynia przez okrągły rok.
Z drugiej strony, jeżeli tu zostanie przyjaciele sami sobie nie poradzą z Heylinem.
- Clay, tu nie chodzi tylko o moje przywództwo.Są takie rzeczy o których nie mogę tobie powiedzieć.
Kowboj podszedł do Przywódcy,położył dłoń na jego ramieniu.
- Pozwól tym problemom odejść,nie martw się nimi,zobaczysz że kiedyś staną się swoim przeciwieństwem.
Raimundo spojrzał na Smoka ziemi z wdzięcznością i zrozumieniem,jednak wciąż nie był pewien co ma teraz uczynić.
- Czyli uważasz że powinienem wrócić do klasztoru?
Clay uśmiechnął się pod nosem i klepnął Smoka Wiatru w plecy na potwierdzenie,lecz jak zwykle zapomniał o swojej sile i Przywódca zaczął się dookoła siebie obracać.
Chłopak był tak skołowany że nie utrzymał się na nogach i runął na ziemię,Kimiko podbiegła do Raimunda i przyklękła koło niego.
Spostrzegła że Przywódca jedynie zemdlał, uniosła głowę i patrząc na kowboja od powiedziała.
- Clay jesteś genialny.
Smok Ziemi nie do końca zrozumiał słów przyjaciółki.
- Kto ja?...No tak,jasne.
Dziewczyna uniosła się do pozycji stojącej, wiedziała że Przywódca nie będzie w takim stanie protestował i swobodnie mogą z nim wrócić do klasztoru.
- Clay,(zwróciła się do Smoka ziemi) weźmiesz go? bo sama raczej nie dam rady.
Kowboj przystanął na prośbę Dziewczyny,wziął Raimunda i przerzucił przez plecy jak zwykły ręcznik.
Czyli co? mamy to po co wyruszyliśmy więc wracamy do Mistrza Funga?
Kimiko pokiwała zgodnie głową.
- Tak wracamy,ale musimy jeszcze zabrać jego rzeczy z domu.
 wojownicy ruszyli w drogę powrotną, wracali tą samą drogą, przechodząc ciasnymi uliczkami w złej części Rio.
Jednak tym razem nikt nie zwracał uwagi na dwójkę mnichów i chłopakiem na plecach Kowboja.
Dotarli pod budynek w którym mieszka Raimundo, Kimiko zapukała w drzwi lecz nikt nie otwierał, dopiero po dziesięciu minutach zauważyli dziewczynę  z zakupami.
Ów osoba kierowała się w kierunku mnichów,Smok Ognia łatwo domyśliła się że ta osoba to lokatorka która im wcześniej otworzyła.
Gdy dziewczyna dotarła pod budynek pierwsze co ujrzała to dwoje dzieci i Raimunda na plecach Kowboja,
wypuściła siatki z zakupami.
Nie wiedząc co ma o tym myśleć zadała pytanie.
- Co mu się stało?!
Kimiko próbowała uspokoić dziewczynę.
- Nic mu nie jest, tylko zemdlał.
Clay korzystając z okazji zdjął z siebie ciężar Przywódcy i posadził go na schodach,zaś sam ruszył pozbierać porozrzucane zakupy.
Nieznajomej dziewczynie ciężko było sobie przyswoić że Raimundo tylko zemdlał.
- Co on z wami ma za życie?
Smok Ognia tylko się uśmiechnęła i odpowiedziała.
- Wróciliśmy po rzeczy Raia,to znaczy Raimunda (naprostowała)
Lokatorka pozbierała się do kupy,pierwszy raz widziała swojego brata w takim stanie.
- Jego rzeczy są w jego pokoju,zaprowadzę was.
Kimiko zgodziła się,Clay jeszcze tylko oddał zakupy właścicielce domu,oczywiście wziął spowrotem Przywódcę na plecy i ruszyli do wnętrza domu.
Lokatorka zaniosła zakupy do kuchni i odezwała się do mnichów.
- Herbaty? Lemoniady? czy coś na przegryzkę?
Kimiko popatrzyła na Claya i zwróciła mu uwagę,wiedziała że na słowo przekąska ruszy do kuchni.
- Nawet o tym nie myśl.
Po tych słowach odezwała się do właścicielki.
- Weźmiemy tylko rzeczy Raimunda i już nas nie ma.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz