niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 21. Cz. 4.

Chłopiec mocno się zdziwił tym co dziewczyna mu powiedziała, jeszcze kilka minut temu był u Raimunda i nie zauważył w jego zachowaniu niczego wzbudzającego podejrzenia:
- Ale jemu nic nie grozi. Siedzi w swoim pokoju i stamtąd nigdzie nie wychodzi. Gdyby coś mu się stało, wiedziałbym o tym.
Kimiko nie wierzyła w słowa chłopca. Przecież Rai został opętany i nie mógł tak sobie siedzieć i nie próbować się uwolnić. Coś się tu nie zgadzało, czemu Raimundo nie został uwięziony przez demona? Jeżeli naprawdę jest wolny to gdzie jest Kharr? Przecież nie mógł się rozpłynąć. W dodatku w realnym świecie wszystko wskazuje iż Smok Wiatru nadal nie jest sobą:
- Więc dlaczego w moim świecie Rai stał się bezwzględnym czarnym charakterem?! Dlaczego się nie zachowuje normalnie? Zrozum że on próbował mnie zabić! Claya i Omiego też!
Maluch wyczuł iż Kimiko przestaje panować nad gniewem, w dodatku miał wrażenie że dziewczyna nie za bardzo mu ufa:
- Przysięgam ci że Raimundo jest całkiem normalny w zachowaniu. Nie znam nikogo bardziej opanowanego od niego. Jeżeli wciąż mi nie chcesz wierzyć chodź zemną do niego sama sprawdź czy jest z nim coś nie tak.
Dziewczyna podeszła do małego Raia i przyklękła przed nim pokazując dłonią na kamienne sklepienie jaskini:
- W jaki sposób chcesz się do niego dostać?! Bo ja nie mam pojęcia gdzie jesteśmy ani jak się mamy stąd wydostać.
Chłopiec wskazał ręką na ścianę po jego prawej stronie, ta zaś rozbłysła we wskazywanym miejscu:
- Myślę że możemy pójść tędy jeżeli nie masz nic przeciwko.
Kimiko opadły ręce jak i również szczęka do samej ziemi. W litej skale z znikąd pojawiło się wyjście z groty. Wstała i podeszła do ów wyjścia rozglądając się dookoła.
Wyjście prowadziło na wielką równinę która w pewnym stopniu przypominała dolinę nietutaj którą w realnym świecie panuje Chaes Young. Niebo było koloru ciemnego fioletu przeplatanego ciemnymi, gęstymi chmurami. Ziemia była szara, wręcz przechodziła w czarny kolor i taką barwę miała aż po horyzont.  Uschnięte rośliny wyglądem przypominające resztki drzew które rosną w realnym świecie nadawały ponury nastrój. Do tego jeszcze ta cisza, rzec można by iż to miejsce było zapomniane przez Boga lecz tak naprawdę było zupełnie inaczej.
Do Kimiko podszedł malec i szarpnął ją za rękaw:
- Chodźmy, musimy przejść przez tamto wzniesienie. Za nim znajduje się droga która prowadzi do świata snów a tym samym do Raimunda.
Dziewczyna jeszcze przez krótką chwilę stała jak wryta, patrząc na tą zniszczoną i jałową ziemię zaczęła odczuwać dziwny smutek, choć może to był żal... Dlaczego to miejsce jest pozbawione jakiegokolwiek życia? Czyżby to była sprawka tego demona? Może zaufać temu malcowi który podaje się za kogoś bliskiego Raimunda? W głowie Smoka Ognia narastały pytania tak szybko jak kukurydza w maszynie do popcornu. Przerażona odwróciła głowę w stronę małego Raia:
- To miejsce zawsze tak wyglądało?
Chłopiec pociągnął za sobą Kimiko prosto w zamgloną równinę:
- Opowiem ci po drodze tylko już chodźmy...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz