sobota, 3 maja 2014

Rozdział 2.

Kimiko odeszła Już dobrych kilkadziesiąt metrów od klasztoru w poszukiwaniu przywódcy. Wciąż zastanawiała się nad postępowaniem Rajmunda i tym dlaczego nikomu nie powiedział o tym że wychodzi po za klasztor. Idąc tak przez pewien czas wzdłuż murów otaczających klasztor trafiła na wydeptaną ścieżkę prowadzącą nad mały stawik.  W czasie wolnym razem z przyjaciółmi nad ten zbiornik wody popływać czy po prostu poleniuchować.
Kimiko wciąż podążała ścieżką, ciągle rozmyślała nad postępowaniem chłopaka ale też nad innymi ważnymi sprawami które miały miejsce całkiem niedawno. Pech chciał że przewróciła się o wyrastający z ziemi korzeń.
Podniosła się i otrzepała z kurzu który na niej zalegał, przez ten upadek coraz bardziej denerwowało ją to że nie może znaleźć Rajmunda, przez zaciśnięte zęby zaczęła pomału mówić do siebie.
- Niech ja go tylko znajdę, to mnie do końca życia  popamięta...
Stojąc tak w miejscu rozglądała się chwilkę w poszukiwaniu przyjaciela, jednak nic nie wskazywało na to że go tu znajdzie, zrezygnowana, zmęczona i wściekła ruszyła w drogę powrotną do klasztoru.
Wracała z opuszczoną w dół głową i smutną ale i zarazem nieco zdenerwowaną miną, idąc tak tą samą ścieżką spowrotem do reszty przyjaciół do jej uszu zaczął docierać ledwo słyszalny ale też spokojny rytm muzyki.
Jedyną osobą która miała w klasztorze mp3 był Rajmundo, więc sądziła iż to muzykę z jego odtwarzacza słyszy. Nie wiele więcej myśląc zboczyła ze ścieżki i ruszyła w stronę dobiegającego z oddali dźwięku. Z każdym metrem muzyka stawała się wyraźniejsza, już obmyślała plan jak na wrzeszczeć na Rajmunda za jego zniknięcie, lecz nie była do końca pewna czy osoba która słuchała muzyki to właśnie jej przywódca.
Dotarła do średniej wielkości drzewa z szeroko rozłożystymi gałęziami, domyślała się że ów tajemniczy ktoś znajduje się na tym właśnie drzewie, i w najlepsze słucha muzyki.
Uniosła głowę ku górze i ujrzała swojego przywódcę w zwykłym ubraniu, a konkretniej rzecz biorąc zielonych spodniach i białej bluzie z kapturem.
Rajmundo był wygodnie usadowiony na swojej gałęzi słuchał muzyki o niezrozumiałym sensie, jego mina była zamyślona, wsłuchana w rytmy muzyki. Nic poza plastikowym pudełkiem z bateryjką i słuchawkami nie widział lub nie chciał widzieć.
Kimiko w tym czasie zastanawiała się jak go ściągnąć z drzewa,  sama tam nie da rady wdrapać się a sztuki latania za pomocą swego żywiołu jeszcze nie opanowała, choć nie przyzna się do tego nikomu.
Podniósłwszy mały kamyk chciała nim rzucić w przywódcę lecz zrezygnowała, uznała to zbyt prostym i delikatnym sposobem na zwrócenie uwagi przywódcy, wyrzuciła kamyk. W tym momencie wpadła na genialny pomysł jak zaciągnąć Rajmunda z drzewa i to w odpowiednim dla tej sytuacji sposobie. Ustawiła się w pozycji do ataku...chwila skupienia...  Jeszcze tylko dodała..
- Już ja cie sprowadzę do parteru!
W tym momencie Smok Wiatru usłyszał urywek słów dziewczyny i zciągnął słuchawkę z ucha żeby usłyszeć co się na dole dzieje. lecz nie zdążył nic zrobić gdyż w tym momencie Kimiko jednym ale mocnym kopnięciem uderzyła w drzewo tak że przywódca ze swoją gałęzią spadł w pobliskie krzaki robiąc przy tym nieco hałasu. Po chwili z krzaków wydobył się Brazylijczyk i ze zdenerwowaniem zaczął mówić do Smoka Ognia, zaś ona jedynie z lekkim uśmiechem na ustach patrzyła na wygrzebującego się z gałęzi przywódcę.
- Zgłupiałaś kobieto?! O mało mnie nie zabiłaś!
Kimiko nie zważała na jego lamenty i krzyki,wiedziała że przywódca zasłużył sobie na to i tak też mu od powiedziała.
- Już ty mi się nie tłumacz, dobrze wiesz za co to było.
Rajmundo już nieco się uspokoił, lecz dalej nie mógł pozbierać myśli po nie miłym upadku, nie rozumiał zachowania przyjaciółki a także jej postępowania.
- A konkretniej za co?
Kimiko ręce opadły, chyba na prawdę już nie miała pojęcia czy ma do czynienia z istotą myślącą.
Dziewczyna oparła się o drzewo i zaczęła do niego mówić z pretensją.
- No tak! Przecież ty zawsze wstajesz z samego rana na trening, nie śpisz ile wlezie i zawsze wychodzisz gdzieś bez informacji do kąd!!
Z każdym słowem dziewczyna podnosiła głos, chłopak w tym samym czasie wyciągał zza bluzy gałęzie i liście które pozostały po lądowaniu na ziemi.
Kimiko zaczęła się przyglądać postępowaniu przywódcy a widząc jego niskie za interesownie tym co ma do powiedzenia po prostu się go zapytała.
 - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
Usłyszawszy pytanie przyjaciółki chłopak nie chciał się przyznawać że jej w ogóle nie słuchał.
- co?  tak jasne.
Kimiko była pewna że Rajmundo wcale jej nie słucha, znała już takie sytuacje w jego życiorysie, podeszła do niego i walnęła go w ramie.
- Ałła!?!! Kobieto litości. Mówiłem że słucham.
Z pretensją w głosie wydzierał się chłopak, łapiąc się jednocześnie za poszkodowane ramię. Kimiko z lekkim uśmiechem wróciła spowrotem pod drzewo, oparła się o nie dalej kontynuując rozmowę.
- skoro już słuchasz to odpowiedz mi na kilka pytań.
Rajmundo domyślał się o co chodzi, miał przeczucie że zaraz znowu oberwie za dotykanie jej rzeczy a w szczególności jej pamiętnika. Chcąc uniknąć tego pytania wyprzedził przyjaciółkę.
-  Jeżeli chodzi o twój pamiętnik to go nie dotykałem.
Kimiko w chwili wypowiedzi Rajmunda rozglądała się po okolicy nie skupiając się nad jego słowami, jednak dotarło do niej słowo pamiętnik.
Zareagowała natychmiast choć nie była pewna czy aby dobrze usłyszała.
- Że niby co?!?!
Rajmundo wytrzeszczył oczy ze zdumienia, po co się odzywał? Mógł to przecież przemilczeć gdyż może nie o to jej chodziło, zaczął nerwowo drapać się w  kark i zaniechał dalszej odpowiedzi na ten temat...
- Eee..yy.. Nie ważne.
Dziewczyna zrezygnowała z przyciśnięcia przywódcy na temat jej pamiętnika, sama nie wiedziała czy o to dokładnie mu chodziło, wróciła do sprawy jego wyjścia poza mury klasztoru i wejścia na drzewo.
- po co wlazłeś na to drzewo?
Kimiko zaczęła wskazywać na drzewo o które się opierała, chciała dowiedzieć się dlaczego tak nieopatrznie postąpił i nie przeszkodzi jej w tym nawet sam Mistrz Fung, lecz Rajmundo nie chciał jej powiedzieć prawdy i próbował jakoś ją odciągnąć od tego tematu.
- A ty po co tyle gadasz z Keiko na GG? Widziałaś ostatni rachunek za prąd? Parę dni temu widziałem Funga czytającego ten rachunek, normalnie na moich oczach broda mu zsiwiała.
Kimiko słysząc to posłała mu kolejną stójkę w ramie.
- Ja zadaje pytania, a Keiko się nie czepiaj i odpowiadaj na pytania bo będziesz chodził o kulach.
Dziewczyna z zabójczą miną pouczyła chłopaka zaś on sam po raz kolejny złapał się za już bolące od wcześniejszego uderzenia ramię, trzymając się za kończynę uniósł głowę i zaczął mówić w stronę nieba.
- Panie zlituj się nad nią bo nie wie co czyni.(wymamrotał po cichu) rozmasowując jednocześnie bolące ramie.
Kimiko znów nie usłyszała szeptu przywódcy.
- Co tam szepczesz?!
Przywódca miał już dość bólu ,lecz nie chciał mówić  nikomu o swoich problemach a zwłaszcza nie Smokowi Ognia. Od czasu kiedy został przywódcą nie potrafi z nią spokojnie rozmawiać, częściej niż zwykle wrzeszczy na niego już nie wspominając o siniakach na ręce które też jej zawdzięcza.
Zrezygnowany usiadł pod tym samym drzewem co Kimiko, wziął parę wdechów i zaczął p cichu opowiadać.
- Po prostu chciałem pobyć sam ze swoimi myślami, mam dość walczenia z tymi idiotami z Heylinu, i jeszcze ten mój awans na przywódce, jestem nim zaledwie od paru tygodni i dalej nie wiem czy chcę nim być, sądzę że Omi byłby Lepszym przywódcą niż ja.
Kimiko nie mogła uwierzyć w to co mówi jej przyjaciel. Nie sądziła że jest mu tak ciężko to sobie przyswoić że został wybrany na ich przywódce, choć każdy sądził że zostanie nim Omi, lecz to właśnie padło na Rajmunda.
Dziewczyna wiedziała jak Omi bardzo chciał zostać przywódcą, kiedy jednak  Rai został wybrany Omi był załamany, mimo to przyjął do wiadomości iż to on jest jego i całej czwórki przywódcą. Kilka razy widziała Smoka Wiatru który nie czuł się najlepiej  nosząc na sobie strój wojownika Shoku do walki a biedny Omi musiał na to patrzeć.
Japonka wiedząc to wszystko spróbowała jakoś poprawić humor Brazylijczykowi a najbardziej mu pomorze podnosząc go na duchu.
- Domyślam się że jest ci ciężko oswoić się z tym wszystkim i że robisz przykrość Omiemu kiedy nosisz strój shoku ale wiedz jedno, masz tu przyjaciół którzy zawsze tobie pomogą i będą wspierać cię w trudnych chwilach i nigdy cię nie opuszczą. A jeżeli chodzi o Omiego... Jest silny, poradzi sobie z tym tylko musi przezwyciężyć swoją dumę.
Rajmundo przysłuchiwał się temu co ma do powiedzenia jego przyjaciółka, lecz dalej sądził że nie do końca go rozumie.
- Ale zrozum ja sobie po prostu nie poradzę jako przywódca, przecież jako ostatni zostałem adeptem, te moje durne kawały i...Heylin.
Kimiko nie miała zamiaru odpuścić więc dalej próbowała przemówić Rajmundowi do rozsądku.
- Ale już ich przecież nie robisz, zmieniłeś się tak jak i my, przezwyciężyłeś swoje słabości, masz nas i nasze wsparcie a na dodatek wrednego Doja. Masz wszystko co potrzeba przywódcy.
 Rajmundo słuchał słów wydobywających się z ust dziewczyny, jednak mało go przekonywały.
- ale...
Kimiko domyślała się że raj znowu będzie się nad sobą użalać więc zaczęła stanowczo interweniować.
- Żadnego ale! A teraz wstawaj i bez gadania! Wracamy do klasztoru bo robi się późno.
Faktycznie rozmawiali trochę czasu, nie licząc poszukiwań prowadzonych przez profesjonalną grupę poszukiwawczo ratunkową Kimiko Corporaction i nieudanej próby zamachu na psychikę Rajmunda który cudem po upadku nic sobie nie zrobił.
Jednak przywódca nie chciał z stamtąd jeszcze odchodzić, był prawie pewny że Mistrz Fung wymyśli mu jakąś karę za jego zniknięcie, jednak z drugiej strony kiedyś musi wrócić do klasztoru.
- Ja tu chyba jeszcze zostanę.
Kimiko słysząc to wstała i z niesympatyczną miną mu zagroziła.
- Chcesz znowu oberwać?!
Po tym zdaniu Rajmundowi przypomniał mu się ostatni cios przyjaciółki w ramie.
- Chyba kolejnego bym nie wytrzymał.
Z wielkim trudem podniósł się z ziemi za pomocą jednej ręki gdyż druga ręka była tak poobijana że aż zdrętwiała.
Powoli ruszyli w stronę klasztoru jeszcze trochę rozmawiając o wszystkim i niczym.
Gdy dotarli reszta smoków już spała, sami uczynili podobnie rozdzielając się do swoich pokojów.
- Kimiko masz jakąś maść na rany i stłuczenia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz