sobota, 3 maja 2014

Rozdział 3.

Kolejny początek dnia w klasztorze Xiaolin, wszędzie cisza i spokój,ćwierkające ptaszki i lekki wiaterek.
Wszystko wyglądałoby jak we śnie gdyby nie Dojo, który dawał sygnał, uderzając w gong ustawiony na dziedzińcu klasztoru.że pora wstawać.
Zaspane twarze mnichów powoli zaczęły wyłaniać się ze swoich przedziałów,każdy z nich miął jeden cel, zabić albo udusić wrednego gada który jak zwykle budzi ich o 4:10, lecz jak zwykle Dojo w porę zdążył się ulotnić.
Bezradni i zaspani ruszyli do kuchni na śniadanie,oczywiście wcześniej nie obyło się bez kłótni kto pierwszy ma wejść do toalety aby się odświeżyć przed samym śniadaniem.
Mnisi weszli do kuchni, przygotowali sobie kanapki, coś do picia i usiedli do stołu aby spokojnie zjeść przepyszne śniadanko.     (Autor- Kurcze sam zrobiłem się głodny ^^)
Wszyscy siedzieli przy stole z nietęgimi minami no bo któż lubi wstawać tak wcześnie?
Omi zajadał się kanapkami, jedna po drugiej znikała w ustach małego mnicha,Clay też nie próżnował i tak samo się opychał krwistym befsztykiem z jego ulubionej knajpy, którą w zasadzie dość niedawno odwiedził i zrobił sobie małe zapasy w spiżarni tych że specjałów.jednak na chwilę przestał jeść gdyż zauważył Kimiko, która siedziała z miną która jakby mówiła ,,Nikogo nie ma w domu, zupełnie jak wtedy kiedy przychodzi kolej  Rajmunda na zmywanie naczyń".
Clay przypomniał sobie że wczoraj Kimiko  poszła szukać Rajmunda i nie wróciła za prędko, niewiele myśląc zadał przyjaciółce pytanie w tej sprawie.
- Kimiko czy znalazłaś wczoraj Rajmunda?
Kimiko w tym czasie siedziała na krześle z jedną ręką opartą o podbródek , zaś drugą przy pomocy łyżki bezcelowo mieszała w misce płatków owsianych utopionych w mleku,  zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami które miały zajście w ostatnich tygodniach, jednak usłyszawszy słowa Claya otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała na kowboja, jednak zabrakło jej czasu na zebranie myśli i przypomnieniu sobie o co koledze dokładnie chodziło,niepewnie zapytała o co chodzi.
- kogo?......a Raia? Tak wczoraj znalazłam go niedaleko w lesie.
Claya zaniepokoiła wiadomość iż przyjaciółka znalazła Rajmunda w lesie,ponieważ mogło mu się coś stać, chcąc dowiedzieć się nieco więcej informacji zapytał się przyjaciółki.
- coś się mu stało?
Kimiko słysząc to pytanie zamilkła na chwilę gdyż zaczęła sobie przypominać wczorajsze wydarzenia,
 przed jej oczami ukazała się scena kiedy Rajmundo ląduje z impetem w pobliskich krzakach i te parę momentów kiedy musiała mu przyłożyć żeby słuchał co ona ma do powiedzenia.
Przypominając sobie te krótkie chwile z dnia wczorajszego na jej twarzy pojawił się niewielki uśmiech lecz na tyle niewielki że Clay i Omi tego nie dostrzegli,ocknęła się z zamyślenia, wyjęła łyżkę z naczynia i zaczęła nią machać mówiąc przy tym zabawnym półgłosem.
- raczej nie...może Parę siniaków.
Dziewczyna ledwo co skończyła zdanie i chciała zacząć jeść swoją porcję płatków gdy do kuchni wparował zielony smok z dość niemile wyglądającą wysypką na łuskach.
Kimiko od razu odechciało się jeść, choć często widziała Doja w takim stanie gdy uaktywniało się nowe shen gong wu.
Dojo trzymał w łapie starożytny zwój shen gong wu,staną na odległość kilku metrów gdyż po porannej pobudce mógł oberwać,nie bał się Claya czy Omiego tylko Kimiko i jej wrzeszczenia na niego, jednak zaczął informować wojowników o pojawieniu się nowego Wu.
-Uwaga dzieciaki mamy na tapecie nowe Sheen gong wu, a..y...e co tak pachnie?
Zielony smok wyczuł bardzo smakowity zapach dochodzący ze stołu, upuścił zwój i w trybie natychmiastowym przyspieszonym ruszył w kierunku stołu,wskoczył na stół,podwiązał koniec obrusu ze stołu pod szyję,wziął w łapy nóż i widelec i skoczył na talerz z kanapkami,jednakże Kimiko go uprzedziła i odruchowo przykryła kanapki okrągłą pokrywką w kształcie miski, przy okazji krzycząc na Smoka.
- ani mi się waż!! Najpierw sgw.
Dojo spojżał na zakryte miską kanapeczki które już mogły być w jego łapkach,z żalem spojrzaał na dziewczynę i stanowczym głosem jej odpowiedział.
- powiedz to żołądkowi,nie lubi jak się go drażni.
Po tym zdaniu zaczął pokazywać na miejsce na łuskowatym ciele w którym prawdo podobnie znajdował się żołądek.
Będąc na środku stołu mógł widzieć każdego przyjaciela z osobna, rozglądał się po pomieszczeniu spojrzał na kimiko, potem na Claya i Omiego.
Jego uwagę przykuło puste miejsce przy stole które powinien zajmować ich przywódca,sam nie mogąc znaleźć odpowiedzi na brak Rajmunda spróbował się czegoś dowiedzieć od przyjaciół.
- a gdzie Rajmundo?
Omi doskonale wiedział co odpowiedzieć smokowi gdyż wychodząc ze swojego przedziału widział Rajmunda który spał plackiem rozłożony na swojej macie śliniąc się przy tym.
- ucina komara.
Dojo słysząc błąd w zdaniu omiego nie mógł się powstrzymać od poprawienia go.
- chyba przycina komara.
Kimiko złapała się za głowę, miała już dość słuchania tej prowadzącej donikąd rozmowy.
- dobra koniec tego bezsensownego dialogu. Omi (zwróciła się do malca) idz i obudź naszego śpiącego królewicza.
Mały mnich przystanął na propozycje przyjaciółki, choć bardzo chciał się dowiedzieć  o co chodziło z tym królewiczem, jednak widząc niezbyt sympatyczną minę przyjaciółki nie odezwał się i wybiegł w stronę pomieszczeń sypialnych.
Clay chcąc przerwać tą niezręczną ciszę zwrócił się do Doja z pytaniem o to nowe Wu.
- dojo a co to właściwie za wu?
Dojo usłyszawszy słowa kowboja odwiązał obrus z szyi, zeskoczył ze stołu i podpełzał do zwoju, otworzył go i zaczął streszczać informacje o tym shen gong wu.
- to sgw to lodowe ostrze.
Kimiko nie mogła się powstrzymać od wyrażenia swojego zdania na temat kolejnego do niczego nie potrzebnego kawałku złomu.
- kolejny kawałek żelastwa, nic nad zwyczajnego.
Dojo usłyszał to, spojrzał na dziewczynę z przymrużonymi oczami i kwaśną miną, chciał jej coś od powiedzieć jednak przymknął oko na jej uwagę i kontynuował czytanie ze zwoju.
- tak tylko że tym ostrzem nie da się zadać przeciwnikowi żadnych ran,jedynie jest go w stanie unieruchomić.
Clay wyraźnie był zainteresowany mocą tego przedmiotu,jednak chciał się dowiedzieć czegoś więcej od smoka.
- na jak długo?
Dojo zamknął zwój i spojrzał na kowboja z wyrzutem i od powiedział mu.
- to było 1500 lat temu, nie mam pojęcia na jak długo unieruchomisz nim przeciwnika.
-aaa!!aa!
W oddali budynku dało się usłyszeć donośny krzyk, mnisi domyślali się iż takowy krzyk dobiegał z pomieszczeń sypialnych a konkretnie z przedziału Rajmunda.
Ostatnimi czasy Omi uwielbia budzić Rajmunda na mokro, mnisi spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem.
Clay próbując powstrzymać śmiech spróbował zadać reszcie pytanie.
- jak myślicie  co Omi zrobił żeby go obudzić.
Dojo doskonale wiedział co od powiedzieć ponieważ najlepszym sposobem na obudzenie Rajmunda jest wmówienie mu że jeżeli nie wstanie to mistrz Fung każe mu zmywać naczynia przez okrągły miesiąc,zazwyczaj wyskakiwał wtedy jak oparzony ze swojego przedziału.
- stawiam na sarkazm,to najlepszy sposób.
Kimiko także była za sarkazmem i tak też od powiedziała.
Jeszcze przez pewien czas wszyscy w kuchni śmiali się nie mogąc przestać lecz chwilę później tuż za nimi pojawił się Omi z opanowaną i spokojną miną, lecz widząc wesołych przyjaciół z nie wiadomo jakiego powodu od razu się rozchmurzył i zapytał się o powód ich wesołości.
- czemu zawdzięczam taki znakomity humor u moich przyjaciół?
Ci na jego widok jeszcze bardziej pokładali się ze śmiechu. Jednak od razu się opanowali gdy zobaczyli mokrego przywódce w złym humorze.
Po jego minie można  było wywróżyć że chciał kogoś zabić, podszedł do małego mnicha,  chciał nagadać Omiemu za mokrą pobudkę lecz opanował się gdy zobaczył resztę drużyny zebraną w kuchni.
Spuścił wzrok i ruszył zaspanym krokiem w stronę lodówki.
Dojo widząc zaspane zgliszcza przywódcy grzebiące w lodówce nie zwlekał z czasem i zadał mu prościutkie pytanie.
- e...Rajmundo wiesz że mamy Sheen gong wu do zdobycia?
W tym czasie Rajmundo wyjął z lodówki kawałek pizzy i ruszył do stołu, usiadł na krześle i spokojnie zapytał się.
- tak, a jakie (wyraźnie zaspany)
Kimiko nie mogła uwierzyć że Rajmundo jeszcze może sobie tak po prostu spać więc wolała go obudzić prostą groźbą.
-Rajmundo pobudka!! Chcesz znowu oberwać?!!
Rajmundowi chwilę zajęło na zrozumienie słów przyjaciółki jednak wyłapawszy zdanie ,,chcesz znowu oberwać"natychmiastowo powrócił do żywych i krzyknął.
- no to na co jeszcze czekamy !?
Przywódca Zerwał się na równe nogi i wybiegł na dziedziniec  dojadając przy okazji kawałek pizzy której nie zdążył nawet sobie odgrzać,  tuż za nim popełzał dojo, niewiele więcej myśląc omi postąpił podobnie i pobiegł za Rajmundem.
-kimiko o co chodzi z tym że rai znowu oberwie.
Clay najwidoczniej nie mógł się powstrzymać od tego pytania gdyż sam nie wiedział o co dokładnie chodziło Kimiko, ona zaś odpowiedziała mu jedynie
- to długa historia.
 Opuściła kuchnię i ruszyła do swojego pokoju aby przygotować się do drogi, zaś Clay jeszcze przez chwile tak stał zastanawiając się nad czymś lecz nie chciał aby reszta drużyny na niego czekała i także ruszył w kierunku dziedzińca.

Na placu mnisi już prawie byli gotowi by wyruszyć po nowe wu.
- dojo masz nasze wu.?
-tam gdzie zawsze (odrzekł z entuzjazmem smok)
- Dobra drużyno lecimy.
Dojo zwiększył się do imponujących rozmiarów, wojownicy wdrapali się na smoka i przygotowali się do startu.
-gotowi?
I tak wystartowali w dziarskim nastroju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz